"Gdyby ocean nosił twoje imię"
Książka autorstwa Tahereh Mafi mimo swojej popularności trochę mnie zawiodła. Myślałam, że będzie to powieść bardziej otwarta na uczucia głównej bohaterki, na jej kulturę i spojrzenie na świat. Jednak skupia się głównie na wątku romantycznym Shirin z Oceanem. Trochę mnie to przybiło i spowodowało, że stanęłam przed wyborem odłożenia tej książki lub skończenia jej w ekspresowym tempie. Wybrałam to drugie dlatego możecie czytać teraz jej recenzję. O fabule nie mogę powiedzieć za dużo ponieważ nie jest ona jakoś specjalnie rozbudowana, wystarczą cztery słowa: miłość, taniec, szkoła i chusta. Przez większość powieści podziwiałam bohaterkę za jej umiejętności krawieckie ale nienawidziłam za jej zachowanie. Jak można dosłownie wchodzić do szkoły w ekstra ciuchach z dwoma idealnie wyprostowanymi środkowymi palcami i myśleć, że ludzie gapią się na ciebie bo nosisz hidżab?! Może to ja źle podeszłam do tej książki, albo po prostu tak jak w większości przypadków zdenerwował mni